Witam, chodze z tym problemem juz kilka dni i mam nadzieje ze ktos na forum mnie uspokoi.
Zrobilem sobie pierwszy tatuaz we wtorek ponad tydzien temu, dbam o niego tak jak powinieniem, pierwszego dnia przemywalem, smaruje dobrym kremem od tatuatora 4 razy dziennie, unikam kontaktu z woda i staram sie jak najmniej zginac palce (tattoo jest na palcach) zeby skora za duzo nie pracowala. Jakis czas temu, mniej wiecej po tygodniu gojenia kilka liter zaczelo mi pekac. Pozniej niektore pekniecia zaczely sie zadzierac, kawalek nawet odpadl i wygladalo to jak strup w kolorze tatuazu chociaz byl on caly czas nawilzony wiec to chyba niemozliwe. Tusz normalnie ma intensywny kolor, a pod tym "strupem" jest strasznie jasny, prawie niewidoczny, a pekniecia sa juz praktycznie na kazdym palcu. Jak myslicie, to normalne? Boje sie ze beda konieczne poprawki i to nie jakies delikatne tylko calego tatuazu. Naczytalem sie sporo na roznych forach i spotkalem sie z tematem, na ktorym dziewczyna pisala ze jej tatuaz po zejsciu skory wygladal jak zepsuty i ledwo bylo go widac, a pozniej kolory zaczely codownie wracac xD
Jest mozliwosc, ze to tatuator zrobil cos nie tak lub ze tatuaz mi sie "nie przyjal"? Napiszcie co o tym myslicie, z gory dziekuje za odpowiedz :)
Zeby lepiej to pokazac dodam zdjecia chociaz one i tak slabo oddaja to jak jest w rzeczywistosci.