Można zaopatrzyć się w krem znieczulający, który stosuję się miejscowo na skórę, gdzie ma powstać tatuaż. Spora część salonów ma je na swoim wyposażeniu, więc należy o to przed sesją się dopytać. Na ich temat krąży wiele opinii, z czego zdecydowana większość to głosy negatywne. Mówią o tym, że tego typu kremy źle wypływają na skórę, przez co tatuażysta ma o wiele cięższą pracę z wkłuwaniem tuszu. Wiąże się to z intensywniejszą pracą maszynki, która może mocniej podrażnić skórę, co z kolei wpłynie na dłuższy i bardziej uciążliwy proces gojenia.