Cześć od nie dawna próbuję sił w tatuażu(żeby uprzedzić fale druzgocacej krytyki na moje bochomazy chciałam zaznaczyć że nie aspiruje do pracy jako tatuazysta -jestem piercerem,a za to zabrałam się hobbystycznie)Mam za sobą pierwsze próby na sztucznej skórze potem na świni i tak bym sobie cwiczyla dalej jeszcze z pół roku ale mój chłopak upierał się że mam ćwiczyć też na nim (ma dużo kiepskich dziar sprzed 20 lat ) I wyszło w miarę ok ale po paru dniach wyszły stropy,widać dziury i wpłynęło gdzieś 60 procent tuszu.Robie maszynka rotacyjne typu pen i wcześniej robiłam na napięciu 7,6 dopiero ostatnie kółko na napięciu 9 (bo usłyszałam że tak jest wlasciwie) Ogólnie wygląda to źle... jesteśmy punkowcami lubimy rzeczy nie koniecznie ładne w oczywisty sposób ale nie chce nas okaleczac czy macie jakieś rady ? Pozdrawiam