Witam. W sobote 22.06.24 robilem tatuaz. Do dzis 30.06.24 bylo wszystko wporzadku. Mysle ze nawet ladnie nie goił. Zaniepokoila mnie dzis wysypka z rana na szyi. Jest ona na skorze obok tatuazu, nie na nim. Co wiecej caly tydzien smarowalem go zelem biotatum ktory kupilem w salonie. Po skonczeniu kupilem Bepanten. Posmarowalem sie nim 3 razy i wyszla wysypka. Troche Tu dzis czytalem ze to mozliwe. Kupilem Wapno, wyrzucilem Bepanten, umylem tatuaz i smaruje juz tylko tym z salonu (kolega mi pozyczyl ten sam co mialem czyli Biotatum). Fakt ze jestem alergikiem. Od tatuowania minelo 9 dni wiec sam juz nie wiem czy uczulenie na tusze (glownie ciemny i niewiele bialego) czy na ten cholerny bepanten. Wysypka nie jest jakas mega uciazliwa ale na jednym zdjeciu to juz sam nie wiem co mam pod skora (to cos dluzszego - liszaj???). Z tatuazem nic zlego sie nie dzieje. Leciutko pojasnial bo zszedl caly naskorek i tyle. Nie boli, juz nie swedzi. Szyja mnie nie boli, skora nie jest czerwona i nic mi nie spuchlo. Nie bylo w ogole ropy ani zadnych ran. Pomozcie. Oczywiscie codzienne mycie itd. Wszystko wg zalecen.


