Cześć, mam problem z jednym z tatuaży, który mam już około 1.5 roku. Od paru miesięcy widzę na nim pojawiające się bąble. Nie swędzą, nie bolą, ale co chwila pojawia się ich więcej. Latam od dermatologa do dermatologa, ale każdy jedynie wysysa ze mnie pieniądze, nie dając przy tym żadnej diagnozy. Pisałem do swojej tatuatorki czy wie co to może być, i zasugerowała że mogą to być zatkane pory. Zaproponowała mi żeby myć tatuaż płynem intymnym z kwasem mlekowym i po tym smarować Nebą. Niestety od tamtego czasu stan nawet się pogorszył.
Pierwsze zdjęcie zrobiłem w pierwszym dniu smarowania dziary (06.08), ostatnie zrobiłem dzisiaj (28.08). Dajcie proszę znać czy widzieliście już coś podobnego, co to może być i jak sobie z tym poradziliście. Za niedługo idę do kolejnego dermatologa, ale podejrzewam że skończy się na badziewnym kremie / tabletkach które nic nie dadzą.
Poniżej załączam zdjęcia z ostatnich paru tygodni:
06.08 - 28.08
Edit #1: Po zdrapaniu leci krew a nie coś w rodzaju wody
Pomocy!