Witam pierwszy swój tatuaż miałam wykonywany we wtorek. Wszystko bylo dobrze do czwartku. W czwartek rano zobaczyłam wysypke wokół i na tatuażu,ktorej towarzyszył świąd i pieczenie oraz ból ktory promieniuje do barku i obojczyka.w piatek pojawiły sie w niektorych miejscach dziwne zgrubienia, ktore po delikatnym przemyciu pekaja i wydziela sie z tego zółto- zielona wydzielina. Byłam wczoraj z meżem na pogotowiu lekarz, który nas przyjał zbadal mi płuca i więzły chłonne gdyz powiedzialam mu ze czuje taki ucisk. Na tatuaz spojrzał tylko raz dotknal wysypki i poswiecił latarka. Stwierdzil ze mam brac paracetamol jak bedzie bolec i robic okłady. Na pytanie czy moze jakas masc przepisze odpowiedzial ze nie trzeba. Jak stan sie pogorszy odrazu przyjechac a jak nie to w poniedziałek udac sie do swojego lekarza. Tatuaż byl zawiniety w folie tylko przez pierwsza noc. W pierwsze dwa dni przemywany woda i smarowany wazelina. Przez kolejne dwa dni przemywany woda z szarym mydlem i smarowany bepanthen, jednakze czytałam że ten krem rowniez moze uczulic. Dodam tylko ze tatuaz nie byl wykonywany w studiu tylko przez osobe ktora sie szkoli pod tym kontem. Tak wiem moja głupota ale prosze nie krytykować to nauczka na przyszłość. Czy ktoś moze mi pomoc i doradzic co robic dalej ?