Bezmyślne kopiowanie nieswoich pomysłów na tatuaże
Grafiki grafikami, ale ludzie często aż za bardzo inspirują się już wykonanymi tatuażami. Widziałem niejednokrotnie tatuaże będące lustrzanym odbiciem pracy innego tatuatora lub takie, które bardzo starały się tak wyglądać, lecz ze względu na o wiele mniejsze umiejętności w tatuowaniu niż twórca oryginału, taka dziara pozostawiała dużo do życzenia. W dobie ogromnej popularności tatuaży w Polsce, jak i również na całym Świecie nie da się całkowicie uniknąć podobieństw pomiędzy niektórymi pracami. Trzeba tylko odróżnić zbieg okoliczności od totalnej zrzynki. Tatuażyści przy projektowaniu mogą posłużyć się tymi samymi elementami, w innej konfiguracji i w innym kontekście, ale wciąż operując identycznymi grafikami.
Czy można powiedzieć, że jeden kopiuje od drugiego lub kradnie jego styl? Owszem, że można, zwłaszcza w przypadku, gdy jest to ewidentne i nie pozostawia żadnych złudzeń. Pewnie doskonale wiecie o, co mi chodzi. Są osoby, które w perfidny sposób i na tak zwanego „żywca” przywłaszczają sobie nie swoje patenty, licząc na to, że nikt tego nie zauważy lub, co gorsza mają gdzieś, czy ktoś zwróci im uwagę, bo doskonale wiedzą czego się dopuścili i jest im z tym dobrze. Należy jednak pamiętać, że zaprojektowanie bardzo podobnych do siebie tatuaży może nastąpić mniej więcej w tym samym czasie, w odległych od siebie studiach tatuażu. Domyślam się, że coś takiego jest rzadkością, ale czy można całkowicie wykluczyć taką możliwość? Myślę, że nie.
Warto przeczytać: Jak wybrać dobrego tatuażystę?
Parcie na oryginalność ma swoją granicę
Są takie wzory, których stworzenie za każdym razem w inny sposób jest po prostu niemożliwe. Ile artystycznych interpretacji może mieć róża lub inny kwiat? Jest to z pewnością skończona liczba. Pomaga tu fakt, że w sztuce tatuażu można operować wieloma różniącymi się od siebie stylami, które zwiększają odmienność użytego już tysiące razy wzoru. Poza tym wygląd róży moim zdaniem jest uniwersalny i nawet powielony w tej samej formie dużą ilość razy nie razi w oczy tak mocno. Ba! Wysyp wilków w ostatnim czasie mi nie przeszkadza, bo można do tego tematu podejść w indywidualny sposób i przy użyciu różnych ujęć, kolorów, dodatków i innych zabiegów sprawić, że ten sam motyw będzie wyglądał nieco inaczej. Wiele osób może się ze mną nie zgodzić w tej kwestii, zwłaszcza że o tatuażu wilka rozgorzała już nie jedna zaciekła dyskusja. Ja nie mam z tym większych problemów.
Coraz częściej stykam się z przekonaniem, że tatuaż koniecznie musi być inny niż wszystko do tej pory, oryginalny jak się tylko da. Już kiedyś powiedziałem komuś, oczywiście pół żartem, pół serio, że idąc ślepo tym tropem, ludzie zaczną tatuować sobie imadła lub piece kaflowe, bo „nikt jeszcze tego nie ma”. Trochę luzu jeszcze nikomu nie zaszkodziło i nie ma co się tak bardzo spinać przy komentowaniu cudzych tatuaży. Tylko kradzież projektów i podpisywanie się pod nimi swoim imieniem nie powinno zostać bez odpowiedzi. Brak odzewu może zostać potraktowany jako ciche przyzwolenie, więc nie można na to pozwolić.
Warto przeczytać: Skąd czerpać pomysły na tatuaże?