Witaj,
Gościu!

Wywiad z Aldoną Szery - wszechstronną tatuażystką z Warszawy

Aldona to tatuażystka z krwi i kości, która jak sama przyznaje, marzyła o pracy w tym zawodzie, odkąd pamięta. Posiada wieloletnie doświadczenie (12!), które zdobywała w czasach, kiedy na terenie Warszawy funkcjonowało raptem kilka salonów tatuażu. Patrząc po tym jak wiele obecnie jest tatuażystów w stolicy, wydaje się to ciężkie do uwierzenia. Jednak wszystko ma swój początek, a Aldona w nim uczestniczyła i widziała na własne oczy rozwój branży tatuatorskiej w Polsce, dzięki czemu mogła podzielić się ze mną kilkoma spostrzeżeniami na ten temat. To obszerny wywiad (choć w tym przypadku bardziej pasuje stwierdzenie rozmowa) z utalentowaną artystką tatuażu, która na co dzień tatuuje w swoim warszawskim studiu. W wywiadzie poruszyliśmy rozmaite tematy dotyczące jej pracy, zawodu tatuatora w ogóle, jak i również samej branży. Jakie były początki? Jak fach tatuażysty prezentuje się na dzień dzisiejszy? Jakie są prognozy na przyszłość? Tego wszystkiego i ciut więcej dowiecie się z rozmowy z Aldoną. Zapraszam do lektury.

Tatuażystka Aldona Szery

1. Nurtuje mnie nazwa twojego studia, jaka jest jej geneza i w którym roku wystartowaliście z projektem pod tytułem SzeryTattoo?

Studio otworzyliśmy wspólnie z Mikserem w 2009 roku. Jeśli chodzi o SZERYTATTOO chcieliśmy, żeby nazwa brzmiała fonetycznie po polsku. Cherry w tłumaczeniu z języka angielskiego oznacza wiśnie, a my postanowiliśmy pójść trochę na opak modzie, polegającej na amerykanizowaniu środowiska tatuatorskiego.

2. 2009 rok zakładasz razem z Mikserem studio, ale domyślam się, że tatuowaniem zajęłaś się wcześniej?

Tatuować zaczęłam już w 2007, ale tak naprawdę jako pełnoprawny tatuażysta zaczęłam pracować dopiero w swoim studiu. Wtedy możemy mówić o rozpoczęciu tak zwanej kariery tatuażystki.

3. Jak wyglądały twoje początki w tym fachu? Odbyłaś praktyki, czy jak większość początkujących obecnie tatuażystów działałaś w domowych warunkach?

Na samym początku chodziłam do studia podpatrywać, w jaki sposób wykonuje się tatuaże. W końcu udało mi się rozpocząć naukę, co w tym czasie dla kobiety było ogromnym wyróżnieniem, zwłaszcza że wtedy to jeszcze nie było nazywane praktykami. Dzisiaj każdy chciałby dostać się na praktykę, a kiedyś trzeba było sobie na to zasłużyć. Przede wszystkim udowodnić, że posiada się jakiś warsztat i predyspozycje manualne. Rysowanie było wtedy w zasadzie podstawą. Bez tej umiejętności nie miało się czego szukać w studiu tatuażu. Teraz nie trzeba wcale dobrze rysować, by móc tatuować.

4. Parę razy spotkałem się z opinią, że tatuażysta nie musi potrafić rysować, żeby dobrze tatuować, bo te dwie czynności na tyle różnią się od siebie, że można to obejść. Są jeszcze programy graficzne do projektowania, którymi można się wspomagać. Czy to faktycznie tak jest, że nie może być dobrego tatuażysty bez solidnych umiejętności w rysowaniu?

Zupełną nieprawdą jest to, że rysowanie jest zbędne w pracy tatuażysty. Jest to wierutna bzdura i prawdopodobnie takie opinie szerzone są przez osoby, które w ten sposób próbują usprawiedliwić brak talentu, czy warsztatu. Zauważ, że programy graficzne nie tworzą same sztuki, są tylko narzędziem w rękach artysty. Na szczęście wciąż jest wielu tatuażystów, zazwyczaj tak zwanej starej szkoły, którzy łączą talent ze świetnym warsztatem rysunkowym, umiejętnościami malarskimi czy zdolnościami manualnymi. Moim zdaniem są one nierozerwalnie związane z zawodem tatuażysty. Jeśli ktokolwiek uważa, że nie potrzeba mieć talentu to się bardzo myli.

5. Mimo wszystko z pewnością są tacy tatuażyści, którzy bez braku zmysłu do rysowania, czy ogólniej mówiąc drygu artystycznego, pracują w zawodzie i mają się całkiem dobrze. Znasz takie przypadki?

Obawiam się, że w dużej większości studiów, gdzie są młodzi i początkujący tatuażyści, praktyką jest wyłącznie praca na tablecie. Można podłożyć kilka obrazów w programie, obrysować konturem, który finalnie i tak zostanie wyprostowany przez urządzenie i nałożyć taki wzór na skórę, w myśl powiedzenia „jakoś to będzie”. Ludzie kompletnie nie potrafią docenić warsztatu tatuażystów starej daty, którzy potrafią rysować i potrafią zrobić prostą kreskę na skórze. Którzy kierują się po prostu zasadami kompozycji. Natomiast młodzi ludzie coraz częściej wykonują tylko czynność pt. „kopiuj wklej”.

Tatuażystka Aldona Szery z papierosem

6. Dla większości zwykłych zjadaczy chleba nie ma takiego czegoś jak tatuażysta bez tatuaży. Raczej wizerunek tatuatora jest jasno określony w społeczeństwie i tu pojawia się moje pytanie, czy można znaleźć niewydziaranego artystę tatuażu?

Oczywiście, że są artyści, którzy nie mają na sobie tatuaży. W obecnych czasach wszystko bardzo się zmieniło. Jak zaczynałam tatuować, praktycznie każdy tatuażysta był mocno wytatuowany albo w trakcie przemiany wizualnej. Częstą praktyką było uczenie się tatuowania na własnej skórze. Często też tatuażyści tatuowali się nawzajem w ramach ćwiczeń. Było to wpisane w ten zawód. W tej chwili spotkać można wielu tatuażystów, którzy nie mają ani jednego tatuażu tak jak z resztą piercerów nieposiadających kolczyków.

7. Jak to u ciebie wyglądało? Chodzi mi o to, czy najpierw poszłaś do tatuażysty jako klientka i zajarałaś się tatuowaniem na tyle, żeby sama spróbować swoich sił w tym zawodzie? Czy kompletnie na odwrót?

Zanim zaczęłam tatuować, oczywiście byłam w studiu tatuażu klientem. Wydawało mi się to naturalną koleją rzeczy. Od zawsze podobały mi się obrazy wykonywane na skórze, dlatego byłam ciekawa, w jaki sposób je się wykonuje. Teraz to się powoli zmienia i nie ma takiego parcia na bycie wytatuowanym przez tatuażystów.

8. À propos tatuowania samego siebie to uważam, że w dalszym ciągu wielu początkujących tatuażystów w ten sposób działa i próbują sił np. na swoim udzie. Widać to po naszym forum, gdzie znaleźć można takie posty. Najczęstszym powodem jest to, że sztuczna skóra znacznie różni się od prawdziwej i lepiej spróbować na sobie niż na kimś innym i zrobić mu niechcący babola. Jak ty to widzisz?

Tatuowanie na sztucznej skórze oczywiście nie oddaje tego, w jaki sposób igła zachowuje się na ludzkiej skórze. Przejście z jednej na drugą jest swoistego rodzaju ewolucją. Bez tego raczej nie da się rozwijać swoich umiejętności. Początkujący tatuażyści chcą zobaczyć, jak zachowuje się ludzka skóra, w jaki sposób reaguje przy zetknięciu z igłami. Chcą również wiedzieć, z jakim bólem jest związane wykonanie tatuażu. W jaki sposób można to najlepiej sprawdzić? Najlepiej poprzez eksperymentowanie na sobie. Jest to kolejny etap kształcenia się i ciekawości, później niestety kończący się zazwyczaj coverem.

9. W takim razie muszę zapytać, czy na początku swojej drogi ty tak robiłaś?

Nie, nie musiałam tatuować samej siebie. Na szczęście miałam mądrych kolegów, którzy powiedzieli mi „nie rób tego”. Ominął mnie również etap nauki na sztucznej skórze. Według mojego ówczesnego mentora miałam duży potencjał na zostanie dobrą tatuażystą. To on ocenił, że nie potrzebuję takich ćwiczeń i mogę zacząć od razu od prawdziwego tatuowania. Wynikało to z tego, w jaki sposób trzymałam maszynkę w dłoni i jak pewnie prowadziłam linię. Mogłam zabrać się za ludzką skórę, co z resztą zrobiłam i wyszło nie najgorzej.

10. Po twoim Instagramie i publikowanych tam zdjęciach tatuaży, widać, że nie zamykasz się w obrębie jednej stylistyki i lubisz tatuować różnorodnie. Jednak zauważyłem, że twoim ulubionym stylem jest Trash Polka. Jeśli trafiłem, to opowiedz, co cię w niej tak pociąga.

Tak, Trash Polka jest głównym stylem, w jakim chcę się poruszać. Oczywiście absolutnie nie oznacza to, że się do niego ograniczam. Jeśli mam ochotę wytatuować coś, co odbiega od mojej stylistyki codziennej, to po prostu to robię. Często sprawia mi to po prostu przyjemność i nie zamyka w jednej niszy stylistycznej. Przy okazji tatuowanie różnych rzeczy zwiększa moją wszechstronność i pozwala na większe dostosowanie się do potrzeb rynku. Bardzo lubię poruszać się w pracach graficznych, często mocno kolorowych z wyraźnym, mocno zarysowanym konturem. Dlatego doskonale odnajduje się w tatuażach oldschoolowych, neotradycyjnych, czy też ilustracyjnych. Lubię również wszelkiego rodzaju wyzwania, jakimi są tatuaże symetryczne czy geometryczne.

Tatuażystka Aldona Szery przy pracy

11. Tatuaże geometryczne zdecydowanie nie są proste do wytatuowania. Na naszym portalu można natrafić na sporo prac związanych z geometrią, które obejmują np. całą rękę lub plecy. Czy tobie zdarzyli się tacy klienci i ile czasu trzeba poświęcić, aby ukończyć taki obszerny i złożony tatuaż?

Tak, miałam takich klientów. Jeśli chodzi o czas, to średnio na taki powiedzmy cały rękaw, trzeba przeznaczyć kilka sesji całodniowych, jak nie kilkanaście. Jeśli robię geometrię w dotworku, taką dobrze dopracowaną to musimy liczyć, że tych sesji może być więcej. Zrobienie takiego rękawa może potrwać rok albo nawet dwa lata. Jest to zależne również od możliwości finansowych klienta i tego jak często może przychodzić do studia. Duże znaczenie ma też oczywiście złożoność projektu. Natomiast jeśli robię coś w cudzysłowie bardziej „prostego” lub projekt, gdzie pozostaje więcej wolnej przestrzeni na skórze, to ten rękaw będzie wykonany zdecydowanie szybciej. Można go ukończyć na przykład w pół roku. Jednak nie są to wyścigi i ja założenia się nie śpieszę. Cenię sobie duże zaangażowanie w to, co robię. Tego typu tatuaże wymagają wiele cierpliwości i samodyscypliny przy ich wykonaniu. Dlatego od razu uprzedzam swoich klientów, że szybko nie będzie. Najważniejszy jest jednak efekt końcowy, z którego zarówno klient jak i ja jesteśmy zadowoleni.

12. Czy presja związana z tym, że klient nie wytrzymuje bólu i tatuażysta za wszelką cenę chce wyrobić się w umówionym czasie, będzie miała realny wpływ na wygląd tatuażu?

To zależy od asertywności tatuażysty. Jeśli jest osobą podatną na presję, to będzie uginał się pod oczekiwania klienta. Wszystko jest kwestią określenia zasad pracy i wcześniejszego omówienia tego z klientem. Zdarzają się oczywiście przypadki, że ten biedaczek na fotelu nie wytrzymuje już bólu. Wtedy lepiej przerwać pracę i umówić się na kolejny termin, niż próbować walczyć z czasem, bo efekty nie zawsze wychodzą zadowalające. Jeśli tatuażysta pracuje szybko to super, pod warunkiem, że idzie to w parze z jakością. Gdy szybkiej pracy towarzyszy niechlujstwo, to będzie to ze szkodą dla osoby tatuowanej. Osobiście wykonuję takie prace, które niestety wymagają dużo czasu, cierpliwości oraz determinacji i nie zdarzyło mi się jeszcze specjalnie przyśpieszać tatuowania. Jeśli klient wymaga ode mnie żebym wytatuowała coś bardzo szybko, a ja wiem, że nie jestem w stanie wykonać tego w krótkim czasie z zadowalającym efektem, to uprzedzam i mówię wprost, że nie dam rady tego zrobić, jednocześnie tłumacząc dlaczego. Nie robię tego w trakcie sesji, tylko na etapie dogadywania projektu, wtedy klient wie doskonale na co się przygotować.

13. Wracając jeszcze na moment do Trash Polki, to mam wrażenie, że ten styl nie jest rozchwytywany u nas w Polsce. To dość specyficzna stylistyka, łącząca w sobie kilka elementów. Jak ty na to patrzysz? Z pewnością kojarzysz Mistyka z Noise International, który działa tylko w tym stylu i trzeba przyznać, że dobrze mu idzie popularyzowanie Trash Polki na naszym rodzimym podwórku.

Niestety, styl ten nie jest zbyt modny w obecnej chwili. Teraz panuje moda na małe, patusiarskie rzeczy, co przysłania moim zdaniem bardziej wartościowe nurty i trendy w tatuażu. Natomiast ja mam klientów doświadczonych życiowo, powiedzmy z półki 30+ , którzy cenią sobie to, że tatuaż jest oryginalny i wykonany dobrze, że zawiera w sobie jakiś konkretny przekaz. Przy Trash Polce jestem w stanie to bardzo fajnie zakomponować, ukryć smaczki widoczne tylko dla posiadacza tatuażu. Gdy klient przychodzi do studia obejrzeć projekt, to zazwyczaj jest pozytywnie zdziwiony tym jak zgrabnie można połączyć różne elementy. Na pierwszy rzut oka nie są zbyt oczywiste, tak aby wynikało z nich przesłanie ważne dla osoby, która ten projekt będzie nosiła na skórze. Moja Trash Polka jest skierowana do każdego klienta indywidualnie.

14. Rozumiem, że nie zdarza ci się najpierw tworzyć projektów i dopiero później szukać chętnych do ich wytatuowania?

Nie. Moje projekty tworzone są zawsze pod konkretnego klienta. W przypadku Szerytattoo należy przyjść najpierw na konsultację, którą przeprowadza u nas Mixer. Wtedy klient opowiada o swoich preferencjach, oglądamy wspólnie materiały referencyjne i zarysowujemy wstępnie stronę projektową. Nie ułatwiamy zbytnio klientom, gdyż nie jesteśmy typowym studiem, do którego przychodzisz z gotowym wzorem ściągniętym z Internetu, mówisz „siema, robimy to”, po czym tatuażysta bez pytania zabiera się do roboty. Nie jesteśmy też studiem gdzie projekty wykonywane są w dniu sesji, gdzie czas, który miał być poświęcony na tatuowanie, jest rozdzielony jeszcze na projektowanie. Poświęcamy dużo prywatnego czasu na opracowanie projektu, tak żeby pokazać go wcześniej klientowi. Jest jeszcze na tyle dużo czasu, że w przypadku zmian czy uwag klienta, możemy nad projektem jeszcze popracować

15. Odpowiedziałaś niejako na jedno z pytań, które chciałem ci zadać. Mianowicie czy w Trash Polce jest dużo miejsca na spontaniczność? Ktoś, kto się nie zna może stwierdzić, że tego typu tatuaże są chaotyczne, że poszczególne elementy wrzucone są obok siebie bez większego pomyślunku. W twoim przypadku wszystko jest zaplanowane od A do Z, ale czy ogólnie w tym stylu jest miejsce na spontan?

Być może inni tatuażyści sobie na to pozwalają. U mnie raczej na spontaniczność miejsca nie ma. Każdy element tatuażu jest przemyślany. Często różne elementy przenikają lub łączą się ze sobą, tworząc kompozycyjnie spójny obraz. Czasem potrzeba chwili, żeby dojrzeć wszystkie przemycone detale. Natomiast nie zawsze używam wszystkiego, co widnieje w stylu Trash Polka, z tego względu, że nie wszystko może pasować do wizji i projektu, jakiego oczekuje klient.

Tatuażystka Aldona Szery z klientem

16. W sieci można zaobserwować wysyp małych tatuaży z dużą ilością detali. Pod ich zdjęciami zazwyczaj jest cała masa polubień i pozytywnych opinii. Jednak ja mam wątpliwości, czy taka dziara po upływie czasu będzie dobrze wyglądać. Podzielasz moje wątpliwości, czy nie ma się czym martwić?

Mikrorealizm jest w moim odczuciu totalną pomyłką i porażką ciągle rozwijającej się sztuki tatuażu. Takie prace fajnie wyglądają przez rok, może dwa. Później tracą swoją wyrazistość, dochodzi często do rozmycia wzoru. Wpływa na estetykę takiego tatuażu, nie mówiąc już o walorach estetycznych. Niestety wielu ludzi nie szanuje swojej skóry i umieszcza na niej co i gdzie popadnie. Nie patrząc na konsekwencje związane ze starzeniem się skóry i zmieniających się trendów. Jestem z tak zwanej starej szkoły, która mówi o tym, żeby robić tatuaże w taki sposób, żeby się ich nie wstydzić za dziesięć czy piętnaście lat.

17. Stara szkoła tatuażu. Opowiedz coś więcej na ten temat.

To taki czas, kiedy tak naprawdę mieliśmy bardzo mało materiałów dostępnych do nauki i samokształcenia się. Przez to wielu rzeczy, trzeba było uczyć się na zasadzie prób i błędów. Jednym z elementów, jakie przerabialiśmy w studiu, w którym się uczyłam, były wspólne rozmowy na temat technik wykonania różnych tatuaży przez wybranych artystów. Często wręcz prześcigaliśmy się w tym kto zrobi zajebisty kontur, piękne wypełnienie czy idealne cieniowanie. Bardzo przywiązywaliśmy wagę do aspektów technicznych naszej pracy. Praca w studiu była można powiedzieć ciągłym warsztatem artystycznym. Dzisiaj wszystko podane jest na tacy. Niedługo maszynki będą za nas same tatuować, co nie byłoby czasem wcale takie złe, mając na uwadze wybryki niektórych tatuażystów. Dzisiaj niestety panuje bylejakość. W większości wszystko kręci się wokół tego, żeby tatuaż wykonać jak najszybciej, żeby tylko nie przestraszyć klienta ceną i móc wstrzelić do kolejne „trofeum” do galerii w mediach społecznościowych. Określam to właśnie patusiarskim podejściem do sztuki tatuażu. Nie dotyczy to oczywiście całej branży, żeby nie generalizować, ale niestety coraz więcej tatuażystów w ten sposób podchodzi do swojej pracy. Jest to dla nich bardziej atrakcyjne przez względy na minimalne zaangażowanie i brak poświęcania swojego wolnego czasu.

18. Mam wrażenie, że masa osób nie ma świadomości o jakości tatuaży. Chodzi mi o to, że widząc średnio technicznie wykonany tatuaż w ich mniemaniu patrzą na coś fajnego, dobrze wydziaranego. Moim zdaniem nie trzeba być wielkim znawcą, żeby odróżnić kiepski tatuaż od dobrego i sam się zastanawiam skąd to się bierze.

Masz rację. Wiele osób nie ma takiej świadomości i z mojej perspektywy jest to zadziwiające. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, ale często ludzie chwalą tatuaże, które na pierwszy rzut oka są mało estetyczne i źle wykonane. Jeśli powielasz pewne schematy i to cały czas się pojawia, to ludzie po prostu myślą, że tak ma być. Otóż nie. Tak ma nie być! Linia musi być wykonana prosto, musi być ładna i schludna, musi być dobrze nabita. Wypełnienie powinno być idealnie równe, przejścia tonalne rozkładać się równomiernie ect. To wszystko można zaobserwować u tatuażystów wysokiej klasy. U tych, którzy chcą się tylko pochwalić, że są tatuażystami, widać elementarne braki. Trzeba tutaj zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż bycie tatuażystą, wśród młodych ludzi obecnie traktowane jest jako coś zajebistego. Wystarczy kilkaset lajków pod zdjęciem, żeby ten młody człowiek poczuł się wielkim artystą.

19. Aktualnie też jest niski próg wejścia do zawodu tatuatora, szczególnie jeśli weźmiemy styl nazywany ignorant, gdzie prostota i brzydota to jego główne założenia. Taka stylistyka trafia mocno do młodych ludzi, którzy wręcz szczycą się tym, że mają brzydką dziarę, bo jest to swego rodzaju bunt wobec estetyki.

Ile ludzi tyle gustów. Stylu ignorant staram się nie oceniać. Nie zgadzam się jednak z określeniem że jest to rodzaj buntu wobec estetyki. Jeśli ktoś chce mieć patusiarski napis pokroju „lubię k..wy i chleb ze smalcem”, to już jego indywidualna sprawa. Ja bym sobie czegoś takiego nie zrobiła. Ogólnie nie polecam i u nas w studiu takich tatuaży nie wykonujemy. Oczywiście są salony, które tylko w takim stylu się specjalizują, nie narzekając na brak klientów. Przy Ignorant nie potrzeba tak naprawdę niczego, żadnego zaplecza artystycznego i umiejętności. Kupujesz maszynkę za jakieś grosze do tego podstawowe igły i rypiesz każdego w tej samej stylistyce, zmieniając tylko temat przewodni. Niestety takie podejście da się zauważyć nie tylko w branży tatuatorskiej, ale również w innych dziedzinach. Patusiarstwo i prostota wypierają prawdziwą sztukę. To jest w tym wszystkim smutne, że piękno jest zdominowane coraz częściej przez brzydotę.

Dochodzi do tego jeszcze zjawisko, które nazywamy drapichrustami i to jest zdecydowanie problem. Wszyscy teraz whipują konturówkami, czyli robią taki niby szybki dotwork. Drapią skórę, robią jakieś kwiatki, które wyglądają jak wyrwany Perz z ogródka. To istny dramat, który nie ma racji bytu, ponieważ nie ma szans, żeby tak wykonany wzór utrzymał się dobrze na skórze.

20. Wychodzi na to, że nie każdy, kto uważa się za tatuażystę tym tatuażystą faktycznie jest. Szczególnie jeśli uściślimy definicję tatuażysty do tego, że powinien posiadać umiejętności techniczne, artystyczne i poczucie estetyki, a nie tylko jakkolwiek wprowadzać tusz pod skórę. Czy można ten stan rzeczy poprawić lub jakoś odkręcić?

Cały czas powtarzam, że podstawą otworzenia studia tatuażu powinno być posiadanie licencji. Co więcej, tego typu rozwiązanie powinno być płatne. Każdy kto chciałby otworzyć własny salon, obligatoryjnie powinien mieć konieczność ukończenia specjalistycznego szkolenia. W jego obrębie, oprócz fundamentalnych podstaw, takich jak nauczenie się poprawnego tatuowania, powinny znaleźć się jeszcze tematy związane z anatomią człowieka oraz chorobami dotyczącymi skóry.

Tatuażystka Aldona Szery przy pracy

21. Wprowadzenie konieczności posiadania licencji z pewnością zrobiłoby przesiew w branży. W tym pozytywnym sensie oczywiście. Rozumiem, że w tym momencie prawo polskie nic nie mówi o tatuażach i o zawodzie tatuażysty?

Niestety prawo w Polsce w żaden sposób nie reguluje kwestii dotyczących tatuaży i wykonania usługi tatuatorskiej. Zabieg tatuowania jest niczym innym, jak przerwaniem ciągłości tkanki. Według mnie w jakimś stopniu powinno to podlegać pod zabiegi medyczne, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Mamy do czynienia z krwią, pracujemy na ludzkiej skórze, możemy wbrew pozorom zrobić dużo krzywdy tatuowanemu człowiekowi. Niestety w Polsce ciągle jest to pomijane, przez co studio tatuażu może mieć dosłownie każdy i niekoniecznie zrobić z takiego miejsca filozofię fajnej, bezpiecznej i wartościowej pracowni. Myślę, że każdy tatuażysta, z minimum dziesięcioletnim stażem powie ci to samo. Najlepszym przykładem jest Austria. Tam w zawodzie tatuażysty jest wymagana licencja. Trzeba opłacać ją co roku i co istotne można ją stracić w wyniku niekompetentnej pracy. Śmieszne jest to, że sklep monopolowy musi posiadać licencję na sprzedaż alkoholu, a studio tatuażu zupełnie nie musi mieć żadnej licencji. Często przecież w studiach tatuaży w parze z tatuowaniem występuje również piercing, jak również wykonywane są modyfikacje ciała. Na to również studio nie musi posiadać żadnej licencji, co wiąże się praktycznie z zerową odpowiedzialnością karną. W dzisiejszych czasach dla mnie jest to mocno niepokojące.

22. W takim razie czy jest w ogóle szansa na to, aby takie zmiany w polskim prawie poczynić? Czy raczej nikt tym sobie nie zaprząta głowy?

Myślę, że bardzo dużo osób się nad tym zastanawia. Jednak najpierw należałoby utworzyć stowarzyszenie zrzeszające tatuażystów, uderzyć do Sejmu i następnie uregulować to odpowiednimi przepisami. Dokonać jakiś konkretnych ustaleń z Ministerstwem Zdrowia. Nie znam się na takich procedurach, więc trudno mi coś więcej tutaj powiedzieć. Kończąc ten temat to uważam, że powinna być weryfikacja tatuażystów, nadawanie im licencji i przede wszystkim jakieś sztywne zasady, w obrębie których należałoby się poruszać. Byłoby to zdecydowanie z korzyścią dla klienta.

23. Licencja wydaje się jedynym sensownym pomysłem, bo nie ma żadnej szkoły dla tatuażystów, która dawałaby wykształcenie w tym zawodzie. Słyszałem jedynie o kursach, ale nie wiem, czy kilkudniowe szkolenie przekłada się realnie na zwiększenie umiejętności.

W Polsce żadnej szkoły o takim profilu nie ma. Wracając do czasów kiedy ja zaczynałam tatuować uważano, że jest to na tyle niszowy i wyjątkowy zawód, że żeby zostać tatuażystą, to trzeba dostać się do kogoś na naukę. Coś na zasadzie mistrza i czeladnika. Wtedy pod okiem doświadczonego mentora odbywało się praktykę z zaznaczeniem, że po jej ukończeniu będzie kontynuowało się pracę w tym studiu. Tak samo jest teraz u mnie. Mogę kogoś nauczyć tatuowania, ale pod warunkiem, że ta osoba będzie u mnie później pracowała. Nie biorę za to pieniędzy, natomiast zaznaczam sobie, że ta wiedza musi być w jakiś sposób odpracowana. To jest dobre jeszcze dlatego, że tak naturalnie tworzy się społeczność danego studia.

Co do kursów… Ktoś, kto nigdy nie trzymał maszynki w dłoni i jest tylko teoretykiem, może i zapewne organizuje szkolenia. Jak to później przekłada się na kompetencje osób biorących udział w takim kursie? Nie mam zielonego pojęcia. Mogę się tylko domyślać.

24. Czyli stare metody nauczania są wciąż niezawodne. Ma to według mnie jak najbardziej sens, zwłaszcza że zawód tatuażysty bazuje na manualnych zdolnościach i zdecydowanie więcej tu praktyki niż teorii.

Większość dzisiejszej młodzieży może nie ogarniać, że kiedyś w Warszawie było raptem 5-10 studiów tatuażu. Mi osobiście za pierwszym razem odmówiono przyjęcia na praktyki. Musiało minąć kilka lat, żeby inny tatuażysta zgodził się wziąć mnie pod swoje skrzydła. Zanim to nastąpiło nie miałam żadnych alternatyw. Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależało, bo zostanie tatuażystką było moim marzeniem od zawsze. Gdy już trafisz we właściwe miejsce, to doceniasz otrzymaną szansę i starasz się jak możesz, żeby rozwijać się w dobrym kierunku. Dzisiaj tego nie ma. Jest za to droga na skróty i każdy, dosłownie każdy może sam siebie tytułować tatuażystą, bez odbycia wspomnianych już kilkukrotnie praktyk, które zawsze będą górować nad teorią.

25. Jak jesteśmy przy niezbyt utalentowanych tatuażystach, to muszę zapytać o to, czy za twoich początków były praktykowane covery źle wykonanych tatuaży. Mogę się mylić, ale wydaję mi się, że dopiero od paru lat temat coverów wypłynął na szerokie wody i teraz ludzie wiedzą, że kiepską dziarę oprócz potraktowania laserem, można również upiększyć lub zamienić w kompletnie coś nowego.

Oczywiście, że było coś takiego jak covery. One mają bardzo długą tradycję. Chyba od zawsze nakładało się jeden tatuaż na drugi. Natomiast jeżeli chodzi o mnie to nie specjalizuję się w coverowaniu, ale temat jak najbardziej znam i w naszym studiu również kilka coverów zostało wykonanych.

Tatuażystka Aldona Szery i Mikser

26. Na sam koniec chciałbym zapytać o tatuowanie w duecie. Widziałem na waszym Instagramie, że potrafisz łączyć siły z Mikserem. Ciekawi mnie jak wygląda tego rodzaju współpraca?

Nie tatuujemy razem, tylko współpracujemy na etapie tworzenia projektu i trwa to naprawdę od wielu, wielu lat. Przy tak dużym natłoku pracy, jaki mamy tutaj w studiu takie podejście jest niezwykle pomocne. Znamy się bardzo dobrze i Mikser doskonale wie, jaki projekt sama bym wykonała, a do tego jest znacznie lepiej obcykany w grafice komputerowej. Oczywiście wszystko wspólnie konsultujemy. Często jest też tak, że tworzy jedynie wstępny zarys projektu, który ja następnie wykańczam. Dzięki współpracy z Mikserem mogę więcej czasu poświęcić na samo tatuowanie. Nie uważam tego za coś złego, choć w środowisku tatuatorskim takie podejście nie zawsze spotyka się z przychylnością. Niektórzy wychodzą z założenia, że prawdziwy tatuażysta łamany na artysta musi realizować tylko i wyłącznie projekty swojego autorstwa.

27. Przyjemnością było dla mnie z tobą porozmawiać i zagłębić się w rózne meandry tatuatorskiego fachu. Z planowanego krótkiego wywiadu zrobiła nam się długa rozmowa, która moim zdaniem zawiera sporo fajnych smaczków, które warto poznać, jak jest się zainteresowanym tematyką tatuaży. Dziękuję ci za ugoszczenie mnie w swoim studiu, wyczerpującą rozmowę i możliwość zobaczenia twojej pracy z bliska. Taka mała ciekawostka dla czytających, Aldona rozmawiała ze mną w trakcie tatuowania klienta :)

Dzięki, fajnie się rozmawiało.

Przekrój prac autorstwa Aldony:

Więcej tatuaży wykonanych ręką Aldony znajdziecie na jej profilu artysty na Dziarowni. Wystarczy, że klikniecie Aldona Szery i zostaniecie od razu przekierowani do jej profilu, gdzie przeczytacie parę słów o niej i przede wszystkim zobaczycie wrzucone przez nią zdjęcia tatuaży.

Aldona na co dzień pracuje w swoim studiu, które również można znaleźć na naszej stronie, klikając SZERYTATTOO. Poprzez profil salonu można w szybki i łatwy sposób umówić się na zrobienie tatuażu. W studiu pracują również inni tatuażyści, którzy reprezentują odmienne style.

Instagram: szerytattoo

Facebook: Szerytattoo - Studio Tatuażu Warszawa

O autorze
macur14

macur14

Tatuaże to moja pasja, którą pielęgnuję każdego dnia. W tym temacie siedzę już od paru dobrych lat i ciągle czuję głód zdobywania nowej wiedzy, którą później z chęcią dzielę się z innymi. Najlepszym przykładem będzie tutaj niniejszy blog, którego mam przyjemność prowadzić i forum, którego jestem moderatorem. W licznych postach i komentarzach na Dziarowni służę pomocą i odpowiadam na pytania związane ze sztuką tatuażu.

Na co dzień natomiast jestem copywritterem, a w swoich tekstach poruszam rozmaite tematy. Stale rozwijam się pod tym kątem, zaliczając kolejne szkolenia, aby warsztat moich umiejętności mógł się poszerzać. Jeśli podoba ci się sposób, w jaki piszę, odezwij się do mnie, to nawiążemy współpracę.

Współpraca: [email protected]

Dodano: 21.07.2022
Tagi: Wywiady