Brak higieny i sterylności pracy
Na potrzeby artykułu osoby wykonujące tatuaże na ulicy będę nazywał tatuażystami, lecz zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że to duże nadużycie z mojej strony. Teoretycznie nazewnictwo się zgadza, ale praktycznie to dla mnie coś nie pojętego, by ktoś taki mógł normalnie funkcjonować. Nie ma co przedłużać, więc przechodzę do meritum.
Opisywane przeze mnie zjawisko dzieje się na ulicach stolicy Indii Delhi, gdzie można znaleźć całe mnóstwo stoisk, na których wykonywane są tatuaże. Wystarczy jeden rzut okiem, żeby zorientować się, że pracujący w ten sposób tatuatorzy, nie mają zielonego pojęcia na temat higieny i sterylności, jakie są niezbędne w tym zawodzie. Mam świadomość tego, że jest to uwarunkowane w dużej mierze tym, jak wygląda życie ludzi mieszkających w tym regionie, niemniej jednak takie usprawiedliwienie nie rekompensuje prawdopodobnych powikłań, jakie mogą spotkać osoby, które zdecydują się na tatuaż w takim miejscu.
Warto przeczytać: Jak wybrać dobrego tatuażystę?
Ryzyko infekcji i prowizoryczny sprzęt
Tatuaże mogą kosztować dosłownie grosze, bo raptem 50 pensów, lecz to nie pieniądze stanowią tutaj najwyższą cenę, a są nią różnej maści choroby takie jak HIV lub infekcje bakteryjne wywołane użyciem niesterylnych igieł i braku odpowiednich zabezpieczeń ze strony tatuatora. Podejrzewam, że nie wiedzą oni nawet o tym, jak właściwie powinno się pielęgnować świeży tatuaż. Nie ulega wątpliwości, że higiena w Indiach jest kontrowersyjnym tematem i nie mówię tutaj wyłącznie o tatuażach, lecz naturalne jest to, że przekłada się to również na tę płaszczyznę.
Natrafiłem na informacje od niejakiego Ramesha Kumara, który od kilku lat praktykuje tatuowanie na ulicach w Delhi i mówi on, że jeszcze nie zdarzyło się, aby któryś z jego klientów przyszedł do niego ze skargę ze względu na infekcję. Przyznaje również to, że w głównej mierze tatuuje młodych ludzi, których nie stać na wizytę w profesjonalnym studiu. Trochę trudno w to uwierzyć, zwłaszcza gdy uliczni tatuażyści często sięgają po takie rozwiązania jak farby akrylowe lub własnoręcznie wykonane tusze, które dalekie są jakością od używanych w normalnych salonach preparatów i co tu dużo mówić, mogą uszkodzić skórę.
Warto przeczytać: Choroby, które mogą pojawić się po tatuowaniu.
Trudne do opanowania nielegalne tatuowanie
Indyjskie służby porządkowe próbują walczyć z tym procederem, lecz jest to walka z wiatrakami, albowiem w miejsce jednego zamkniętego stoiska, niebawem pojawi się drugie, które ponownie będzie kusić przechodniów bardzo niskimi cenami. W ujęciu nielegalnych tatuażystów nie pomaga fakt, że ich sprzęt (który swoją drogą pozostawia wiele do życzenia) jest mobilny i w razie wizyty policji można go szybko spakować i ulotnić się niepostrzeżenie z miejsca zdarzenia.
Myślę, że cała masa wytatuowanych w ten sposób ludzi nie wie nawet, że zostało czymś zarażonych, ponieważ nie wykonują odpowiednich badań na co dzień. Ryzyko jest tym większe, że później obcując z innymi ludźmi, mogą nieświadomie przekazać im chorobę. Dla mnie jest to nie do pomyślenia i po zobaczeniu tego, tatuaż zrobiony w więzieniu wydaję mi się czymś niezwykle profesjonalnym w porównaniu do „ulicznych artystów” z Indii.
Warto przeczytać: Jakich narzędzi używają tatuażyści?